Powrót


gdy w marzeniach idę przez las
budzą się wokoło zjawy
może to potomni dawnych bogiń
przędących nici miłości
trzymających w rękach zaklęcia
dla tych, co rodzą życie

jesień
pomalowana kolorami snów
staje się pokarmem piękna
które zawładnęło złotymi liśćmi
szelestem pod stopami
miękkością mchów

a przecież to droga
tańczących kroków
prowadzących cień
do wspaniałej świątyni natury
do blasków rozsiewanych
przez kwiaty